Żyworódka pierzasta – roślinne SOS na oparzenia

W dzieciństwie dla mnie oparzenia były tak bolesną dolegliwością, że oparzony palec przez całą noc trzymałam we wiaderku z zimną wodą.  Na szczęście nie miałam groźnych przygód z gorącą wodą, ale widziałam poparzone maluszki i życzyłam sobie wtedy, żebym nikt z moich bliskich nie doznał takiego nieszczęścia. Życzenie jednak nie stało się rozkazem. Najmłodsza córeczka zderzyła się z wrzącą herbatą niesioną przez męża. Oparzona została szyja, ramie i trochę piersi. Od wielkiego cierpienia i blizn uratowała ją Żyworódka Pierzasta – roślina doniczkowa. Bohaterka niniejszego artykułu. Ale po kolei.

Żyworódka

to roślina z Madagaskaru, którą w Polsce można uprawiać na oknie w doniczce. Posiada wiele prozdrowotnych właściwości m.in bardzo silne właściwości gojące, przeciwzapalne i ziarninujące. Ponadto odkażające. Jest reklamowana jako łagodząca oparzenia, o czym wielokrotnie się przekonaliśmy okładając oparzone palce.  Ból zawsze szybko mijał.  Nie robiły się bąble. Jakże bardzo przydała się w tej sytuacji.

Co zrobiliśmy?

Rodzina ma już doświadczenie i wszyscy w naszym domu wiedzą, że po pierwsze – oparzenie natychmiast należy schłodzić. Zadziałaliśmy od razu.  Marysia została porwana do wanny i polewana chłodną wodą. Nawet nie zdążyła się zorientować co się dzieje, gdy rozbite liście żyworódki lądowały na jej małym ciałku. Czyli po drugie obłożyć zgniecionymi, ale nie rozpadniętymi liśćmi.

Marysia pod pierzynką z liści żyworódki

Tymczasem po 10 minutach ból ustąpił do tego stopnia, że zszokowane Marysia zasnęła.

Obudziła się po 2 godzinach. Wesoła i wyspana. A co najważniejsze – już bez bólu. Z niepokojem odwijałam zabandażowane liście. Po ich zdjęciu wyglądała tak:

Skóra różowa jak reszta ciała. Ponadto żadnych bąbli! Że coś się wydarzyło można było poznać po czerwonej, wielkości paznokcia, plamce na ramieniu. Zapewne miejsce, którego nie obmył sok z żyworódki. Plamka była bolesna, po kilku dniach zrobił się z niej strup. Na szczęście na tyle mała, ze nie dokuczała zbytnio. Aż strach pomyśleć, że tak wyglądała by reszta oparzonej skóry.

Na szczęście żyworódka o nieprawdopodobnym w tej dolegliwości działaniu uratowała naszą Marysię.

Jak to zrobić zrobić?

Oparzone miejsce natychmiast schłodzić wodą. Liść zmiażdżyć drewnianym tłuczkiem do mięsa (nie może być kontaktu z metalem). Jak najszybciej położyć na felerne miejsce. Przykryć gazą i zabandażować. Ulga w bólu jest niemal natychmiastowa. Przychodzi po 10 minutach. Jeśli oparzenie nastąpiło poprzez kontakt nie z wodą ale np. rozgrzaną blachą lub grzałką piekarnika czas spodziewanej ulgi może się wydłużyć. Czasami trzeba zmienić 2,3 razy opatrunek z liści – wymieniając na świeże. Ale warto to zrobić bo efekt jest nieporównywalnie lepszy niż interwencja wszelkimi innymi środkami. Zastosowanie w terminie późniejszym – gdy są już bąble, poprawia stan ale nie daje już takiego jak opisany wyżej – efektu wow.

Skąd wziąć żyworódkę?

Wiele z Was gdy się jej przyjrzy skojarzy, że posiada taką roślinę na swoim oknie – już niejednokrotnie się z tym spotkałam.  Jeśli pechowo nie stoi tam wygodnie, to można ją zakupić na bazarach albo internecie.

Co jest ważne przy zakupie?

Moc działania ma dopiero roczna roślina. Dla orientacji – roślina w tym wieku ma jakieś 10-12 pięter liści. To tak, żeby nie dać się nabić w butelkę.

Obyście nie musieli zastosować. Ale gdyby było nieszczęście zachęcam do wypróbowania.

Choć nie należy tego traktować jako poradę medyczną.

Dorota Włodzimirow, dietetyk kliniczny i edukator żywieniowy, www.panidietetyk.pl, fb. STER NA ZDROWIE